Na kanałach mediów społecznościowych możemy zauważyć pewne trędy. Dotyczą one nie tylko mody, ale również np. tego, czym jest naturalność w dzisiejszym świecie. Jedne z osób krytykują używanie filtrów i programów, w których możemy poprawiać swoje sylwetki czy niwelować cellulit. Inne natomiast nie widzą w tym nic złego – korzystając z wymienionych opcji „upiększania”, poprawiania siebie. Opowiem o swoim punkcie patrzenia na tę rzeczywistość.
Najczęściej oceniamy drugiego człowieka przez swój pryzmat. Nie znając jego historii, nie wiedząc co kryje się w jego głowie, nie rozmawiając z nim nawet przez moment. Oceniamy go po prostu po wyglądzie. Trudno nam się tego wyzbyć. Czy macie czasami takie myśli oglądając czyjeś zdjęcia?
„Jejku, ale mocno się pomalowała, tyle tapety to ja nigdy na sobie nie miałam.”
„Hmm celowo stanęła do zdjęcia tak, żeby jej nogi wyglądały na długie.”
„Nieźle, wciągnęła brzuch, żeby wyglądać lepiej niż w realu.”
„Przesada, pewnie trenuje tak dużo, żeby schudnąć i wyrzeźbić ciało, bo chce się podobać innym.”
„O matko, ta to ciągle używa filtrów, pewnie na żywo bym jej nie poznała.”
Oglądając zdjęcia, relacje na IG w myślach lub na głos krytykujemy, wyrażamy swoje niezadowolenie na tamat drugiego człowieka. A co, gdyby okazało się, że osoba pokazująca kratkę na brzuchu, wypinająca się do zdjęcia robi to np. z powodu braku samoakceptacji? Czy myślisz, że w takim przypadku pisanie i szydzenie z drugiego człowieka będzie dobrym rozwiązaniem?
Każde z nas ma za sobą różne przeżycia i historie. Myślę, że dzisiaj niejednokrotnie poprawionym zdjęciem z super uśmiechem ukrywamy swoje kompleksy. Podobnie jak kiedyś, będąc w liceum chciałyśmy należeć do grupy „fajnych” dziewczyn, które jako pierwsze robiły makijaż i farbowały włosy, żeby wyglądać lepiej, żeby zwrócić na siebie uwagę. Nie wszystkie z nas w nastoletnim wieku były pewnie siebie chodząc po szkolnym korytarzu bez makijażu. Ba, wiem, że nie każda z nas w wieku dorosłym czuje się dobrze bez make up’u.
Rozprawiamy osądy nad tym, co jest przesadą w poprawkach nanoszonych na zdjęciach nie zauważając często, że same prawie codziennie mamy na sobie makijaż. Korzystamy z usług salonów kosmetycznych, jedne z nas farbują włosy, doklejają rzęsy, jeszcze inne doczepiają włosy lub noszą bieliznę wyszczuplającą. Czy to nie photoshop na żywo? Czy można powiedzieć, która z tych kobiet jest naturalna, a która nią nie jest?
Warto pamiętać, że naturalny wygląd dla każdego z nas oznacza coś innego.
Ludzie poprawiają, dbają o swój wygląd w bardzo różny sposób. Może kiedyś ktoś tej dziewczynie ze zdjęcia z napiętymi mięśniami brzucha powtarzał, że jest pasztetem, że wygląda jak świnka. Warto byłoby obdarzyć ją dobrym słowem, wsparciem zamiast od razu po niej jechać. Super byłoby starać się każdego dnia obudzić w sobie – najczęściej jak się tylko da – optymizm w stosunku do ludzi, do świata. Warto byłoby uczyć się szukać w ludziach pozytywnych rzeczy zamiast skupiać się na tym, co nam w nich przeszkadza. Zastanowić się nad tym, czy to przypadkiem nie my mamy problem tracąc czas na wystawianie nieprzyjemnych opinii. Przecież nasze życie zależy od naszych, a nie ich wyborów. Nie musimy wyglądać tak jak oni, a oni tak jak my i to jest cudowne. Każdy z nas ma wybór – nie musimy rozumieć tego co robią, ale nie musimy też wzajemnie się oceniać i krytykować. Jeśli nie zgadzamy się wewnętrznie z tym, co promują ludzie, których obserwujemy, nie czujemy tego co robią, jak wyglądają – nie musimy ich oglądać. Zawsze mamy wybór. Osoba, która używa non stop filtrów i poprawia swoje zdjęcia ma do tego prawo dokładnie tak samo jak my do tego, aby ich nie używać.
Czy zastanawiałaś się kiedyś nad tym, że osoba używająca trików zdjęciowych być może robi to np. z powodu kompleksów, z którymi nie potrafi sobie poradzić. A może jest to osoba, która ma problem z samoakceptacją, otwartością, samokrytyką? Osoba, z którą nikt wcześniej nie rozmawiał na takie tematy. Osoba, która być może przeszła w życiu duże traumy związane ze swoim wyglądem, ciałem. Być może kiedyś dojdzie ona do pewnych refleksji na ten temat. Być może kiedyś trafi na człowieka, który z nią porozmawia zamiast krytykować.
Pytania, które pojawiają mi się w głowie: kto ma problem mówiąc co jest ok, co nie jest ok?
Czy osoba, która celowo wyciągnęła jedną nogę do przodu i zrobiła zdjęcie z góry, żeby ukryć to, że ma cellulit? Czy raczej ja, zajmująca się rozstrzyganiem takiego nic nie znaczącego i nie wnoszącego w moje życie aspektu. Kto z nas ma problem? Może oboje go mamy?
Czy życie nie byłoby łatwiejsze, gdybyśmy dali sobie i innym żyć i wyglądać tak, jak tego chcemy bez zbędnych ocen i wyśmiewania?
Czy nie byłoby łatwiej kliknąć unfollow, gdy się z czymś nie zgadzamy i nie tracić energii na robieniu sobie i komuś złego dnia?
Czy to naprawdę coś się zmieni, gdy powiemy komuś, że jest nienaturalny patrząc na niego przez swój pryzmat postrzegania świata?
Niedawno otrzymałam wiadomość, w której polecono mi film na YouTube pt. „Poślubiłam Masaja i zamieszkałam w jego wiosce”, kanał Globstory . Oglądając go wzruszyłam się kilka razy, z oczu popłynęły mi łzy. Nie będę opowiadać o tym, co mnie rozczuliło i wzruszyło. Bardzo polecam ten film również Tobie.
Praktykuję wdzięczność i miłość do drugiego człowieka każdego dnia, staram się doceniać to co mam. Uczę się nie oczekiwać – chociaż nie łatwa to sztuka. Bardzo chciałabym, aby miłość do świata i ludzi była nierozłączna ze mną z moimi myślami, ciałem – jak oddech. Najważniejsza rzecz, o której warto pamiętać każdego dnia to miłość. Dlaczego akurat w tym artykule wspominam o filmie o Masajach?
Ponieważ dla Masajów filtrem z IG lub photoshop’em byłyby: permanentne brwi, pofarbowane włosy. Dla nich filtrem i photoshop’em będzie makijaż i doklejone rzęsy – taka nasza zwykła codzienność. Proste, wybielone, błyszczące zęby po aparacie ortodontycznym, które są dla nas definicją dbania o siebie, pewnie również byłby dla Masajów czymś zupełnie nienaturalnym. Czy to oznacza, że każdemu z nas brak autentyczności i naturalności? Czy wszyscy z nas mówiący o samodbaniu czy akceptacji swojego ciała mają mieć na myśli dokładnie to samo? Czy nie zabieramy wolności, radości ludziom, którzy inaczej niż my postrzegają naturalność? Czy to, że każdy z nas postrzega ją zupełnie inaczej jest czymś złym?
Nie każdy jest na takim samym poziomie akceptacji swojego ciała, że łatwo przychodzi mu pokazać cellulit czy podkrążone oczy. Sama kiedyś nie wyszłabym z domu wyrzucić śmieci bez pełnego makijażu i dokładnie wyczesanych, mocno wytuszowanych rzęs. Dzisiaj nie mam problemu z tym, żeby się nie malować. Po wielu latach pełnych kompleksów na temat swojego ciała przyszedł czas na pracę nad sobą. Wraz z którą zaczęła pojawiać się świadomość tego, co jest dla mnie ważne. Przyszła samoakceptacja, przyszedł dystans do wielu spraw. Być może kiedyś osoba, która używa photoshop’a również to zrozumie, a być może nie … . Czy to naprawdę nasz problem? Czy nie mamy w życiu dość swoich spraw, że zajmujemy się cudzymi?
Słyszę, czytam: oczywiście, ale przez ten wyidealizowany świat obawiam się, że moja córka, wnuczka, przyjaciółka będzie chciała wyglądać tak idealnie jak Pani przerobiona w photoshop’ie.
Czy uważasz zatem, że krytykowanie „idealnej pani ze zdjęcia” rozwiąże sytuację postrzegania i rozumienia piękna przez Twoją córkę, wnuczkę, koleżankę?
Myślę, że nie tędy droga. W niczym nie pomoże nam mówienie źle o takich osobach. Żyjemy w świecie, w którym naturalne stały się programy przekształcania sylwetki, twarzy, piersi. Czy to przez operacje, zabiegi czy photoshop’a. Dużo więcej niż krytyka przyniesie nam szczera rozmowa z drugą kobietą, z dziewczynką. Codzienne okazywanie miłości i akceptacji swojego ciała. Uświadamianie każdego dnia tego, co w życiu jest prawdziwą wartością. Każdy z nas jest inny, każdy z nas ma cudowne, wyjątkowe ciało i o tym warto pamiętać, przypominać to sobie. Skupianie się na krytyce i przesiąkanie niechęcią do drugiego człowieka, którego historii najczęściej nie znamy, nie wniesie nic pozytywnego do życia. Czasami myślę sobie: „kurczę tak łatwo wypływają z naszych ust przykre słowa w stosunku do drugiego człowieka. Asia, a może, gdybyś poznała tę osobę, którą przed chwilą oceniłaś, bo nie spełnia Twoich oczekiwań, bo nie wpasowuje się w Twoje ramy naturalności okazałoby się, że mogłybyście miło spędzić razem czas i przegadać nie jeden wieczór.”
Czy nie narzucamy drugiej osobie naszej definicji piękna i naturalności?
Czy nie narzucamy drugiemu człowiekowi patrzenia na świat jakiego my oczekujemy? Czy przypadkiem nasze oczekiwania nie są większym problemem niż te poprawione, ustawione zdjęcia?
Kto nadaje nam prawo mówienia drugiemu człowiekowi, co jest w granicach normalności i naturalności, a co tym przestaje być?
Czy tak samo odważnie, jak oceniamy te poprawione zdjęcia, staniemy twarzą w twarz z kobietą, która użyła żywego photoshop’a – powiększyła lub poprawiła sobie biust poddając się operacji powiemy jej prosto w oczy, że to głupie, straszne i nienaturalne?
Że jest nieprawdziwa i że z pewnością nie akceptuje siebie, a do tego oszukuje wszystkich dookoła, bo przecież naturalnie by tak nie wyglądała. Czy chciałabyś i dałabyś radę to zrobić? Czy uważasz, że to zmieniłoby świat na lepsze?
Zastanawiam się również nad tym, czy nasz brak czasu na ważne rzeczy nie jest spowodowany m.in. tym, że zajmujemy się dywagacją i rozliczaniem czyiś zachowań, czyiś decyzji.
Czy to nam naprawdę w życiu niezbędne, potrzebne?
Czy wnosi to coś pozytywnego do naszego życia?
Moje podsumowanie dzisiejszego artykułu brzmi: żyjmy w zgodzie ze sobą i dajmy żyć innym tak jak tego chcą. Szanujmy swoje wybory. Do póki nie krzywdzimy innych swoimi słowami i czynami wszystko jest ok – takim założeniem w życiu staram się kierować.
Każdy z nas ma wybór, zarówno do poprawiania swojego wyglądu w realu jak i w świecie on-line.
Nie oceniaj, odpuść. Z miłości do siebie i ludzi. Ściskam.
A.