Zanim ponownie zacznę dzielić się tematami zdrowotnymi – postanowiłam pokazać trochę swojej wakacyjnej „szafy”. Wyjazd na Teneryfę był spontanicznym pomysłem. Bilety kupiliśmy we środę, a w czwartek siedzieliśmy już w samolocie. Co spakowałam?
Pierwszy w walizce znalazł się koszyk z firmy Roboty Ręczne – mój model to New BabyBag, z pewnością nie będzie to ostatni mój model z tej firmy.

Sukienka, jest dość krótka, ale pięknie wygląda, gdy skóra muśnięta jest słońcem. Ma ciekawy krój i fakturę. Kupiłam ją na stronie Vita Grace. Sukienka Claridge Feathery Soiree Dress – mój rozmiar: S. Na ten moment jest ona niedostępna, ale można zapisać się na listę oczekujących – wówczas otrzymamy informację, gdy model ponownie się pojawi. Ważne, żeby dokładnie czytać informacje umieszczone przy danym produkcie, ponieważ zdarza się, że czas oczekiwania na przesyłkę jest dość długi.

Kolejna torebka, z którą podróżowałam to LOBOS – model MINI Q BIANCO. Elegancka, prosta, ponadczasowa, bardzo starannie wykonana. Pasuje do większości stylizacji.

Jedwabna, biało-czarna sukienka z lat 80-tych. Kilka lat temu polubiłam secondhandy – można znaleźć w nich mnóstwo oryginalnych, ciekawych ubrań w rozsądnej cenie i stworzyć z nich niepowtarzalną stylizację. Sukienkę kupiłam u Pani Joanny w Vintage Reloved. Vintage mieści się w Warszawie przy ulicy Mokotowskiej 43/7. Właścicielka jest cudowną osobą, warto przed wizytą zadzwonić i umówić się na spotkanie.


Ostatnia, bardzo wygodna, delikatna, bawełniana bluzka, która przydaje się w momencie, gdy nie chcemy spalić się na słońcu jest z firmy Vita Grace, o której już dzisiaj pisałam. Model Eve Oversized Shirt – mój rozmiar S/M. Minusem jest zagraniczna przesyłka – w momencie, gdy produkt nie spełnia naszych oczekiwań, odesłanie go jest droższe niż w przypadku przesyłek krajowych. Jeśli chodzi o tę koszulę – szukałabym podobnej koszuli polskiej marki.

Czego zabrakło mi na tym wyjeździe? Ciepłej bluzy lub wygodnego swetra. Wieczory w kwietniu na Teneryfie – są jeszcze chłodne i dość wietrzne. Przydatny jest także kapelusz lub czapka. W ciągu dnia temperatura to 19-22 stopnie, jednak słońce mocno przygrzewa i można nieoczekiwanie obudzić się ze spalonym czołem – jak było w przypadku mojego męża 🙂 Bardzo pomogła mu 20% maść z propolisem, którą wzięliśmy ze sobą. Propolis świetnie wspomaga regenerację skóry.
To co najważniejsze zawsze mam przy sobie – dobry humor, brak oczekiwań i radość z każdego wyjazdu.
Mam nadzieję, że raz na jakiś czas, takie wpisy będą pojawiały się na moim blogu – czasami lubię pobawić się modą.
Dziękuję za Twój czas spędzony ze mną.
Miłego serca.
Asia @profiltaktyka.